1,7K
12. maja w Zielonej Górze odbyły się warsztaty kulinarne organizowane przez WWF Polska w ramach projektu „Kampania na rzecz ochrony różnorodności biologicznej mórz i oceanów”. Już w momencie, kiedy otrzymałam zaproszenie na te warsztaty czułam, że będą ciekawe. Nie zawiodłam się. Nie dość, że dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, o których mieliśmy mgliste (najdelikatniej ujmując) pojęcie, to sama organizacja i atmosfera były po prostu rewelacyjne. Warsztaty od strony prelekcji prowadziła pani Anna Ratajczak z WWF Polska, a w kuchni szefował Sebastian Gołębiewski, znany szef kuchni wraz z grupą kilku, równie świetnych szefów kuchni. (Przepraszam, że nie wymieniam z nazwiska, ale nie pamiętam wszystkich, a nie chciałabym nikogo pominąć.) Gościny użyczyło nam Studio Kulinarne Look&Cook mieszczące się w Zielonej Gorzów przy ul. Lotników 6.
Przyznam się, że zastanawiałam się dłuższą chwilę, w jaki sposób opisać Wam swoje wrażenia i podzielić się zdobytą wiedzą. Jeśli podam suche fakty i liczby, to mało kto zainteresuje się nimi. Może więc zacznę od moich wniosków.
Nie zdawałam sobie sprawy z siły zagrożenia, jakie niesie rozwój techniki i konsumpcjonizmu. My, ludzkość, chcemy więcej i więcej, nie dbając o środowisko najszerzej rozumiane. Czy delektując się tak popularnymi w wielu kręgach daniami z płetwy rekiniej, ktokolwiek zastanawia się w jaki sposób są zdobywane? Wątpię. Byłam zaszokowana niemal, kiedy pani Ania z WWP Polska opowiedziała nam w jaki sposób zdobywa się płetwy rekina… Rekin łapany jest specjalnymi hakami, płetwy są odcinane, a żywy jeszcze rekin wypuszczany… Czy ktoś ma wątpliwości jaki czeka go los? Tak…śmierć w męczarniach…
Czy wiecie co to jest przyłów? Ja nie wiedziałam do tej pory. A jest to po prostu łapanie przypadkowych zwierząt podczas połowu ryb. Mowa tutaj nie tylko o rybach, lecz także o ptakach, małych wielorybach, fokach czy delfinach. W znacznej większości zwierzęta te giną potem wyrzucane za burtę. A czasami wystarczyłoby stosować odpowiednie narzędzia selektywne oraz urządzenia odstraszające. Usytuowane w odpowiedni sposób w sieciach otwory mogą umożliwić ucieczkę ssakom morskim. Natomiast urządzenia odstraszające mogą spowodować, że te zwierzęta czy ptaki będą trzymać się z dala od takich miejsc. Trzeba tylko chcieć…
Nie można zapomnieć o wyniszczającej technice połowu zwanej trałowaniem. Polega ona – obrazowo ujmując – na oraniu dna specjalnymi sieciami. W te sieci wpada wszystko co sieć na swojej drodze napotka. Dno jest niszczone. Wyobraźcie sobie rafy koralowe traktowane w ten sposób. Pomyślcie o stworzeniach żyjących tam. Straszne…
Nasza świadomość to połowa sukcesu, więc bądźmy świadomi. Nie przełączajmy kanału w telewizji, nie unikajmy możliwości poznania problemu tylko dlatego, że nas to niewiele interesuje. Powinno nas interesować, bo jesteśmy jednym z ogniw potężnego łańcucha. Jeśli inne ogniwa zaczną się wykruszać, wtedy cały łańcuch rozsypie się. I nie tłumaczmy się mówiąc, że pojedynczy głos, pojedynczy gest czy działanie, mają niewielkie znaczenie. Mają wielkie, bo z jednostek składa się cała ludzkość. Wystarczy stopniowo zmieniać świadomość pojedynczych osób, rozmawiać o tym, nagłaśniać. Jesteśmy istotami myślącymi, więc korzystajmy z tego daru.
Zachęcam Was do zapoznania się z tematem na stronach WWF Polska. Warto wiedzieć, warto mieć świadomość. Tym bardziej, że niewielkim kosztem i wysiłkiem możemy mieć wpływ na to co się dzieje. W jaki sposób? A chociażby tak:
Przyznam się, że zastanawiałam się dłuższą chwilę, w jaki sposób opisać Wam swoje wrażenia i podzielić się zdobytą wiedzą. Jeśli podam suche fakty i liczby, to mało kto zainteresuje się nimi. Może więc zacznę od moich wniosków.
Nie zdawałam sobie sprawy z siły zagrożenia, jakie niesie rozwój techniki i konsumpcjonizmu. My, ludzkość, chcemy więcej i więcej, nie dbając o środowisko najszerzej rozumiane. Czy delektując się tak popularnymi w wielu kręgach daniami z płetwy rekiniej, ktokolwiek zastanawia się w jaki sposób są zdobywane? Wątpię. Byłam zaszokowana niemal, kiedy pani Ania z WWP Polska opowiedziała nam w jaki sposób zdobywa się płetwy rekina… Rekin łapany jest specjalnymi hakami, płetwy są odcinane, a żywy jeszcze rekin wypuszczany… Czy ktoś ma wątpliwości jaki czeka go los? Tak…śmierć w męczarniach…
Czy wiecie co to jest przyłów? Ja nie wiedziałam do tej pory. A jest to po prostu łapanie przypadkowych zwierząt podczas połowu ryb. Mowa tutaj nie tylko o rybach, lecz także o ptakach, małych wielorybach, fokach czy delfinach. W znacznej większości zwierzęta te giną potem wyrzucane za burtę. A czasami wystarczyłoby stosować odpowiednie narzędzia selektywne oraz urządzenia odstraszające. Usytuowane w odpowiedni sposób w sieciach otwory mogą umożliwić ucieczkę ssakom morskim. Natomiast urządzenia odstraszające mogą spowodować, że te zwierzęta czy ptaki będą trzymać się z dala od takich miejsc. Trzeba tylko chcieć…
Nie można zapomnieć o wyniszczającej technice połowu zwanej trałowaniem. Polega ona – obrazowo ujmując – na oraniu dna specjalnymi sieciami. W te sieci wpada wszystko co sieć na swojej drodze napotka. Dno jest niszczone. Wyobraźcie sobie rafy koralowe traktowane w ten sposób. Pomyślcie o stworzeniach żyjących tam. Straszne…
Nasza świadomość to połowa sukcesu, więc bądźmy świadomi. Nie przełączajmy kanału w telewizji, nie unikajmy możliwości poznania problemu tylko dlatego, że nas to niewiele interesuje. Powinno nas interesować, bo jesteśmy jednym z ogniw potężnego łańcucha. Jeśli inne ogniwa zaczną się wykruszać, wtedy cały łańcuch rozsypie się. I nie tłumaczmy się mówiąc, że pojedynczy głos, pojedynczy gest czy działanie, mają niewielkie znaczenie. Mają wielkie, bo z jednostek składa się cała ludzkość. Wystarczy stopniowo zmieniać świadomość pojedynczych osób, rozmawiać o tym, nagłaśniać. Jesteśmy istotami myślącymi, więc korzystajmy z tego daru.
Zachęcam Was do zapoznania się z tematem na stronach WWF Polska. Warto wiedzieć, warto mieć świadomość. Tym bardziej, że niewielkim kosztem i wysiłkiem możemy mieć wpływ na to co się dzieje. W jaki sposób? A chociażby tak:
Nie kupuj ryb młodocianych, które nie miały jeszcze szansy wydać na świat potomstwa. Jak je poznać? Przejrzyj poradnik WWF. W opisach poszczególnych gatunków znajdziesz wskazówkę, jaka powinna być wielkość dorosłej ryby. Jeżeli sprzedawane okazy są mniejsze, oznacza to, że masz do czynienia z osobnikami zbyt młodymi. Trafiają one do sklepu wbrew prawu. Zwracaj uwagę na to, skąd pochodzi ryba, którą chcesz kupić. Zasoby danego gatunku w jednym akwenie mogą być stabilne, w innym akwenie bardzo niskie. Kupuj produkty rybne z ekologicznym certyfikatem. Obecnie w polskich sklepach znajdziesz mintaja, śledzia, makrelę i łososia z certyfikatem MSC. Pytaj o ryby i owoce morza, które złapane zostały za pomocą selektywnych narzędzi połowowych. Ograniczają one tzw. przyłów, czyli łapanie w sieci przypadkowych gatunków zwierząt, takich jak morświny, delfiny, foki czy żółwie. Wybieraj ryby z lokalnych połowów. Pomoże to lokalnym społecznościom, przyczyni się do rozwijania połowów na małą skalę i zmniejszy potrzeby transportu ryb. Co istotne, ryby z takiego źródła będą świeże. Eksperymentuj! Kupując różne ryby i owoce morza wymuszasz na producentach większą różnorodność. Ta z kolei sprawi, że rybacy ograniczą nadmierne połowy najpopularniejszych ryb. Nie wahaj się pytać sprzedawców o to, skąd pochodzi oferowany przez nich produkt rybny – nawet jeśli nie uzyskujesz odpowiedzi! Wielu z nich nie ma odpowiedniej wiedzy na temat produktów rybnych i wpływu rybołówstwa na środowisko. Pytając ich, masz szansę wpłynąć na ich postawę i zachęcić do pogłębienia wiedzy.
Na stronie internetowej Ryby WWF Polska możecie znaleźć duży dział poświęcony rybom. Warto tam zerknąć, poczytać i zastanowić się. Pamiętajmy, że możemy mieć wpływ na to, na co chcemy mieć wpływ. Jeśli zmienimy naszą mentalność i zrozumiemy, że siła tkwi w nas samych, to uda nam się.
Jak wyglądały w praktyce warsztaty z rybami w roli głównej?
Jak już wspomniałam, głównodowodzącym w kuchni był Sebastian Gołębiewski – kucharz, instruktor kulinarny, szef kuchni, konsultant gastronomiczny. Przesympatyczny człowiek, po którym od razu widać, że gotowanie jest jego pasją. Oprócz Sebastiana gotowali z nami, blogerkami, jeszcze inni kucharze – szefowie kuchni, a także uczennice szkoły gastronomicznej. Atmosfera była taka jakbyśmy znali się od dawna. Żałuję tylko, że nie udało się porozmawiać ze wszystkimi.
Menu na ten dzień wyglądało następująco:
Nowoczesna wariacja na temat tradycyjnej szuby ze śledzia
Czarniak na biełudze
Pani Makrela w papilotach
Krem z białych warzyw i karp w szafranowym puchu
Dorsz atlantycki z palonym masłem
Przepisy na te wszystkie cuda otrzymaliśmy, więc będę starała się odtworzyć te dania w domu, bo warto. Są pyszne, inne niż standardowe dania z ryb.
Zanim zabraliśmy się do pracy, zostaliśmy podzieleni na grupy. Każda z blogerek była w oddzielnej grupie, a towarzyszyli nam szefowie kuchni i uczennice. Każda grupa otrzymała inne danie do przygotowania, dokładnie rozpisane na kartce. Od studiowania tych kartek rozpoczęliśmy pracę.
Sebastian Gołębiewski cierpliwie tłumaczył nam jak mamy przygotować dania…
Mnie przypadło między innymi przygotowanie sojonezu, czyli majonezu na bazie mleka sojowego, z dodatkiem sproszkowanego młodego zielonego jęczmienia i czarnej soli, która wcale nie jest czarna 🙂 Jest lekko brązowa i ma posmak…jajek, a to dzięki zawartości w niej związków siarki. Smak sojonezu jest rewelacyjny, na pewno będę go często przygotowywać w domu.
Pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć i spróbować fioletowej marchwi. Dotychczas sporo o niej czytałam, ale nigdy do tej pory na nią nie trafiłam. Jest to jedna z najstarszych odmian i chyba powoli wraca do łask.
To co widzicie na zdjęciu poniżej to lniany flapjack, czyli cieniutkie czipsy z siemienia lnianego. Zapomnieliśmy jednak dodać je do zupy, więc podgryzaliśmy je już po posiłku 😉 Są pyszne, postaram się przygotować je i umieścić przepis na blogu.
Podczas pracy odwiedziła nas ekipa lokalnego czasopisma, radia i regionalnej telewizji 🙂 Marzena z bloga Zacisze Kuchenne, oddelegowana przez nas jako przedstawicielka blogerek, miała okazję wystąpić przed kamerą. Krótki reportaż możecie obejrzeć tam klik, posłuchać tam klik, a poczytać o warsztatach i zobaczyć więcej zdjęć tam klik
Miał nas zaszczycić swoją obecnością pan prezydent Zielonej Góry, jednak nie dotarł, mimo wcześniejszego potwierdzenia. No cóż…. 🙂
Podczas warsztatów udało mi się bliżej poznać Danusię z bloga Kocurkowa Kuchnia Babuni i wspomnianą już Marzenę z bloga Zacisze Kuchenne. Po warsztatach Marzena zaprosiła nas do siebie do domu. Byłam zaskoczona, bo też ma koty, a jeden z nich wygląda niemal identycznie jak mój Klakier 🙂 Z Marzeną i Danusią rozmawiało się nam tak fajnie, że czas galopował jak szalony. Umówiłyśmy się na częstsze spotkania, nie tylko warsztatowe 🙂
Te warsztaty to była moja pierwsza tego typu impreza. Jeśli wszystkie tak wyglądają, to ja chcę częściej 🙂
Pozdrawiam wszystkich kucharzy, którzy z nami gotowali i przepraszam, że nie pamiętam wszystkich nazwisk. Mam nadzieję, ze mi wybaczycie 🙂 Nie udało mi się też porozmawiać z pozostałymi dwiema blogerkami, ale pozdrawiam je równie serdecznie.
To był wspaniały dzień. Jeśli ktoś z Was będzie miał okazję wziąć udział w warsztatach organizowanych przez WWF Polska, to polecam. Naprawdę warto. Na pamiątkę otrzymaliśmy między innymi pięknie wydaną książeczkę z przepisami “Ryby wybrane” autorstwa Grzegorza Łapanowskiego. Wy możecie ją pobrać w formie elektronicznej tam klik. Poradnik konsumenta po rybach i owocach można można pobrać tam klik.
Zapraszam Was również do poczytania o projekcie, w ramach którego odbywają się warsztaty kulinarne. Znajdziecie te informacje tam klik.
A na koniec pochwalę się otrzymanym certyfikatem…
…i wspólnym zdjęciem 🙂
Zdjęcia są mojego autorstwa (oprócz zdjęcia grupowego, które jest autorstwa pani Anny Ratajczak), natomiast grafika oraz wyróżniony tekst pochodzą ze strony internetowej WWF Polska.
Małgosiu gratuluję!!! Kurcze jesteś niesamowita. Podziwiam szczerze. Śniło mi się, że przegadałyśmy całą noc 🙂
No i ważne informacje nam serwujesz. Dziękuję.
Człowiek uczy się całe życie. Ważne, żeby tej wiedzy nie wyrzucać z głowy, a korzystać 🙂
Basiu, ja myślę, że jedna noc nie starczyłaby ;)))
Ile można się dowiedzieć na takich warsztatach. Fotkę z rybami kopiuję i będę zaglądać, dobrze wiedzieć co kupować 🙂
wejdź w linki, jakie umieściłam w tekście 🙂 na stronie WWF Polska można pobrać w pdf'ie 🙂
rewelacyjne warsztaty a dania… aż nie wiadomo które wygląda bardziej smakowicie 🙂
powiem Ci, że wszystko było tak smaczne, że nie sposób byłoby wybrać coś najsmaczniejszego 🙂
Super warsztaty, tylko pozazdrościć udziału w nich. Myślę, że temat bardzo ważny i trzeba ludziom otwierać oczy na takie rzeczy. Potrawy prezentują się wspaniale, czekam na przepisy na blogu 🙂
przepisy na pewno pojawią się 🙂
Gosiu kochana dziękuję ci za czas i sympatię jaka mi okazałaś ,oby takich ludzi mogła jak najwięcej spotykać w swoim życiu.To był dzień wspaniałych na dążeń i mam nadzieję ,że kiedyś go powtòrzymy.Ściskam cieplutko Kocurkowe rozmyślania….
Danusiu, to samo mogę napisać o Tobie 🙂
do zobaczenia niebawem :*
Przede wszystkim bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się ogromnie z możliwości poznania Ciebie i ze wspólnego gotowania:-) Myślę, że jeszcze powtórzymy to nie raz:-) A relacja bardzo dobrze i wyczerpująco przedstawiona. Ja właśnie ślęczę nad moją;-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Czekam na Twoja relację 🙂 Chcę zobaczyć ten dzień Twoimi oczami 🙂
Powtórzę się: ten dzień był wyjątkowy i to wcale nie jest za dużo powiedziane 🙂 dziękuję za gościnę :*
Małgosiu dziękuje Ci za te wiadomości, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia. Świetne warsztaty i pyszne propozycje dań 🙂
Marzenko, do zobaczenia niebawem na innych warsztatach 🙂
To prawda, że człowiek nie ma pojęcia jeszcze o wielu sprawach. To wstrząsające , co napisałaś o tych połowach, nie wiedziałam…
Nigdy nie widziałam też fioletowej marchwi! Ależ ja jestem "ciemna" 😉
Piękne masz wpomnienia Gosiu i na pewno wiele z tych warsztatów wyniosłaś. Jestem dumna z takiej koleżanki! 😀
Pozdrawiam Cię serdecznie
Dorotko, człowiek całe życie się uczy czegoś nowego. Dla mnie te wszystkie informacje były nowe, niektóre szokujące. Na pewno zostaną mi w głowie i na pewno będę zwracać uwagę jakie ryby kupuję.
Posyłam Ci buziaki :*
Nie miałam pojęcia o tym jak wyglądają te połowy ryb. Dobrze też wiedzieć, które ryby najlepiej kupować. Widać, że bardzo fajne te warsztaty. Te dania kojarzą mi się tak trochę z hells kitchen 🙂
polecam ściągawkę wydrukować i do portfela 🙂 http://ryby.wwf.pl/jaka-ryba-na-obiad-poradnik-konsumenta/
ależ Ty masz piekielne skojarzenia ;))))
Wspaniałe warsztaty! Szkoda, że nie mogłam na nich być. A miałabym do przebycia kilka ulic jedynie ;))
Z ryb zakazanych kupuję czasem wędzonego halibuta. Na pewno inaczej będę teraz patrzeć na tę rybę. Muszę znaleźć podobnie tłustą z zielonej listy 🙂
Bardzo mądry post, Małgosiu :))
A koty Marzeny śliczne, co? 😉
No, ja własnie dowiedziałam się, że Ty też lubuska dziewczyna jesteś 😉 Koty przepiękne, można się zakochać 🙂 Przy najbliżesz okazji musimy się spotkać :*
No pewnie, bardzo chętnie! 😀
Małgosiu, a Ty skąd?
ta druga stolica naszego pięknego województwa 😉
;)))
Teraz mamy fajną drogę do siebie 😉
i trzeba to wykorzystać 😉
Nie miałam pojęcia o wielu z tych rzeczy i choć uwielbiam ryby to będę się starała trzymać z daleka od tych, których odłów jest groźny dla nich lub innych zwierząt. Uważam, że zachowanie równowagi ekologicznej leży w naszym i naszych potomnych interesie. Powinniśmy dbać o planetę, na której żyjemy.
Kasiu, ja też byłam zaskoczona tym, co usłyszałam i zobaczyłam. Teraz wiem, ze nic nie wiedziałam o rybach. Takie warsztaty to dobra okazja do otwarcia sobie samemu oczu.
No no te wszystkie dania tak wyglądają, że aż chce się je spróbować. Super warsztaty. Dzięki za info o rybach, które można smacznie zajadać a na które uważać. Pozdrawiam serdecznie. PS. Gratuluję Certyfikatu.
człowiek uczy się całe życie, ważne, żeby z tej wiedzy korzystać 🙂