1,1K
Corocznie nasze społeczeństwo ogarnia szaleństwo pączkowe. Smażą, pieką, kupują. Zjadają olbrzymie ilości na wyścigi. Kto więcej, kto szybciej, kto z czym… Nawet ci, co za pączkami średnio przepadają pochłaniają ich przynajmniej kilka, bo przecież tradycja. Do każdej tradycji trzeba pochodzić jednak ze zdrowym rozsądkiem. Ja miałam w ogóle nie robić pączków, ale złamałam się wczoraj. A ze akurat pan małżonek wrócił niespodziewanie do domu po dłuższej nieobecności, to była okazja powygłupiać się, jak za dziecięcych lat. Ruszyliśmy więc do kuchni i powstała cała góra pączków. Część usmażona na mój sposób, czyli mocno przypieczona, niemal przypalona 😉 wiem wiem, niezdrowe 😉 Reszta delikatna, puszysta i minimalnie przyrumieniona. Dekorowanie ich było wspaniałą zabawą. To nic, że wszędzie dookoła był kolorowy lukier, okruchy orzechów, posypki czy ślady czekolady. Pączki kapały od polew i posypek 🙂 Część zdjęć robiłam na bieżąco, wczoraj, stąd ich nie najlepsza jakość. Wybaczycie? 🙂
No to zapraszam na pączusia. A może dwa? 😉
Składniki ciasta:
około 1 kg mąki pszennej
80 g świeżych drożdży
1 szklanka mleka
250 g masła
2 całe jajka
6 żółtek
3/4 szklanki cukru
Drożdże rozetrzeć z 2 łyżkami cukru. Wlać połowę ciepłego mleka, wsypać 3-4 łyżki mąki i wymieszać. Tak przygotowany rozczyn przykryć i odstawić do podrośnięcia na 10-15 minut.
Jajka i żółtka utrzeć z pozostałym cukrem. Masło stopić i przestudzić. Wszystko wlać do rozczynu. Dodać przesianą mąkę i zagnieść elastyczne, gładkie ciasto.
Nasze pączki robiliśmy na dwa sposoby. Sposób pierwszy:
W dłoniach formować kulki, lekko je spłaszczać i układać na stolnicy lekko podsypanej mąką. Przykryć czystą ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na około 15 minut. Po tym czasie każdą wyrośniętą kulkę nakłuć na wylot patyczkiem, po czym ponownie przykryć na kolejne 15 minut.
Sposób drugi:
Ciasto rozwałkować na posypanej mąką stolnicy, na grubość około 3-4 cm. Wykrawać okrągłe “placki” i odstawić przykryte ściereczką do wyrośnięcia na około 20 minut.
Kilka sztuk usmażyłam a’la donuty, czyli pączki z dziurką w środku 🙂
Pączki smażymy w głębokim tłuszczu z obu stron do pożądanego stopnia zrumienienia. Ważne jest, aby nie rumieniły się zbyt szybko, bo wtedy istnieje ryzyko, że środek pozostanie surowy.
Do dekoracji lekko przestudzonych pączków użyłam:
kandyzowaną skórkę cytrusową
posiekane drobno i uprażone na suchej patelni orzechy
kolorowa posypka do dekoracji
polewa czekoladowa
kolorowy lukier
cukier puder
Ciasto, jakie Wam proponuję jest szybkie w wykonaniu, nie wymaga wielogodzinnego wyrastania. Nie piją tłuszczu, w którym się smażą. Korzystam z tego przepisu od lat i paczki zawsze mi wychodzą 🙂
Życzę wszystkim smacznego, ale pamiętajcie, aby zachować umiar i zdrowy rozsądek 🙂
Aaaaaaa, nie robiłam nigdy pączków. Ale chętnie je zrobię (pewnie dziś i jutro). Przepis wydaje się prosty, tylko jak najlepiej smażyć? Wiem, może głupie pytanie, ale naprawdę nie wiem. Bo ogólnie wyrastanie i wszystko inne umiem i rozumiem, to tego smażenia nie ogarniam.
smażysz wkładając na rozgrzany tłuszcz (głęboki)
nie może być ani zbyt mocno gorący (bo zewnątrz się szybko przypieką, a w środku będą niedopieczone), ani za zimny (bo będą sie długo smażyć i raczej zakalcowate wyjdą)
najlepiej usmażyć na początek jednego, żeby wyczuć odpowiednią temperaturę
kochani, częstujcie się 🙂
O rany, ile ich jest! Wszystkie cudowne i jak dużo rodzai! Rewelacja 🙂
Kochana wszystkie te propozycje bardzo mnie kuszą ! Patrzę i się ślinię 😀
Ja poprosze dwa a może i trzy i niech mnie nikt w tym dniu nie straszy kalorami. Małgosiu, wyszły ci bosko!!!
co tam kalorie w takim dniu ;)))))
Śliczne,kolorowe,bardzo smakowite.
Też dzisiaj piekłam pączki po raz pierwszy w życiu i o dziwo wyszły pyszne 🙂 Nie są co prawda tak ładne jak twoje ale gdzie mi tam do ciebie 🙂 Twoje pączusie wyglądają niesamowicie.
nie doceniasz sie 🙂 kto jak kto, ale Ty powinnaś wiedzieć, że czasem większość dobrego wrażenia to zdjęcie 🙂 porównaj moje i sama zobaczysz, że te, które robiłam wieczorem bez lepszego oświetlenia są katastroficzne 😉
I tyle kolorków aż nie wiem za którego najpierw bym chwyciła 🙂
rewelacja, ile rodzajów:)
mieliśmy frajdę dekorując je 🙂
kocham ten dzień:)
podziwiam! fantastyczne pączusie!
O_O. Szacunek 🙂
Boskie 🙂
dziękuję 🙂
Przepraszam – Małgosiu. Akurat rozmawiałam z moją koleżanką Krysią przez telefon…
Basiu, czasem tak się zdarza :***
Twoje Krysiu pączusie – mistrzostwo świata. Ja zachowuję umiar – 1 sztuka wystarczy. Nie zabiję pączusia, tylko spałaszuję. Pozdrawiam Cię ciepło!
ja od jakiegoś czasu w ogóle ograniczam słodkie do minimum 🙂
Ale cacka! by się zjadło , nawet tego "krwistego"! mniam :))
masz krwiożercze zapędy ;))))
śliczne i pyszne pączusie!!!!
ale piękne obrączki ci wyszły! dziś mi nie chciały wyjść, za ciemny mam już tłuszcz do ich smażenia
czasami pączki są kapryśne 😉
u mnie dzisiaj wyjątkowo bez pączka 🙂 dieta musi być!