872
30. marca miałam okazję uczestniczyć w specjalnej imprezie zorganizowanej przez Barillę: Klub Kolacyjny Barilla. Było to spotkanie zorganizowane w pięknym apartamencie w jednej z poznańskich kamienic. W roli głównej oczywiście pyszne makarony Barilla, ale nie tylko.
Na spotkanie dotarłam spóźniona – strasznie tego nie lubię! Uważam, że punktualność to podstawa, a jej brak to lekceważenie, ale tym razem jakby wszystko się sprzysięgło przeciwko punktualności! Droga była straszna. Nie dość, że bardzo duży ruch, to jeszcze wysyp niezrównoważonych (delikatnie mówiąc) kierowców. Dwa razy mieliśmy bardzo niebezpieczną sytuację, kiedy to z podporządkowanej drogi wyjeżdżał samochód! Niewiele brakowało, a doszłoby do nieszczęścia. Po dotarciu na miejsce odetchnęłam z ulgą.
Spotkanie rozpoczęła Kasia, przedstawicielka Barilli, która przypomniała nam o zbliżającej się III edycji Barilla Cup, czyli Makaronowych Mistrzostw. Już w maju będzie okazja powalczyć o zwycięstwo – zgłosić się może każdy, kto kocha makarony. A powalczyć warto, bo nagrody zapowiadają się kusząco ?
Niewątpliwą atrakcją tego spotkania – poza fantastycznym jedzeniem – były warsztaty fotograficzne, które poprowadził dla nas Piotr Arnoldes. Mieliśmy okazję doszlifować robienie zdjęć przy sztucznym świetle. Jak ktoś kiedyś fotografował jedzenie, to wie, że wierne odwzorowanie kolorów “pod żarówką” nie jest łatwe. Nie zawsze jednak światło dzienne jest na tyle intensywne, że zdjęcie jest dobrze doświetlone. Fotografując w pomieszczeniu trzeba wspomagać się dodatkowym sprzętem i czasami sama z siebie się śmieję, kiedy niemal z obłędem w oczach łapię promienie słoneczne, aby wyszło w miarę przyzwoite zdjęcie. No cóż…rzadko wychodzi takie, żebym była zadowolona. Niestety.
Rady fachowca były więc cenne. Mimo stosunkowo krótkiego do potrzeb czasu, chyba każdy z nas wyniósł z tego spotkania coś wartościowego dla siebie. U mnie skończyło się…zakupem nowego oświetlenia ? Teraz mam nadzieję na znacznie lepsze zdjęcia, bo stare lampy nie spełniały już swojego zadania, a łapanie światła i bieganie po mieszkaniu w poszukiwaniu najlepszego miejsca, zaczęło mnie męczyć. W myśl zasady: kto się nie rozwija, ten się cofa, poszłam za ciosem. Oświetlenie już w drodze ?
Kiedy już nasze głowy były wypełnione po brzegi wiedzą, a stół z przekąskami zaczął świecić pustkami, odezwały się nasze brzuchy. Byliśmy po prostu głodni, tym bardziej, że z kuchni dochodziły wspaniałe zapachy i drażniły nas niemiłosiernie. Szef kuchni Riccardo Iacovone wraz z pomocnikami wyczarowali dla nas cudowne dania: zupę minestrone, spaghetti all’Amatriciana i kremową bezę z owocami leśnymi. Porcje były tak duże i tak sycące, że nie wszystko daliśmy radę zjeść. Ale spokojnie, na deser miejsce się znalazło ?
Wieczór zakończył się prawie o północy i pewnie gdyby nie to, że większość z nas była spoza Poznania, to siedzielibyśmy jeszcze długo.
Bardzo dziękuję firmie Barilla za zaproszenie i przede wszystkim organizatorkom: Kasi i Zosi, bo zrobiły kawał dobrej roboty ? Wszystkich Was zachęcam do wzięcia udziału w Barilla Cup, który już niebawem ?