1,4K
Kiedyś, kiedy byłam dzieckiem, w moim rodzinnym domu często jadało się kaczkę. Najczęściej była nadziewana jabłkami, jabłkami z rodzynkami lub farszem wątróbkowym. Zawsze była pachnąca i taka…świąteczna. Trudno było ją kupić, w zasadzie chyba nierealne było dostać w sklepie. Jakoś jednak mama zdobywała kaczki i wtedy wiedzieliśmy, że będzie uczta.
Dzisiaj kupić kaczkę jest łatwo. Czasem pojawia się problem z kupnem naprawdę świeżej. Warto zatem mieć swoje zaufane sklepy, gdzie mamy pewność, że kupujemy mięso świeże, które nie zostało przed chwilą podane zabiegom “reanimacyjnym”. Zdecydowana większość właścicieli sklepów ma szeroki wachlarz takich zabiegów i liczy się dla nich tylko to, aby sprzedać i zarobić. Niestety nie zastanawiają się, że nas trują.
Swoją kaczkę na dzień przed pieczeniem zamarynowałam, żeby dobrze wchłonęła przyprawy.
Składniki marynaty:
6 łyżek sosu sojowego
kieliszek wódki
łyżka octu winnego
3 łyżeczki płynnego miodu
ok. 2 łyżeczki soli
ok. 1/3 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
2 duże ząbki czosnku
średnia cebula
Cebulę i czosnek obrać i posiekać bardzo drobno. Połączyć z resztą składników i dokładnie wymieszać.
W dużym garnku zagotować wodę z dodatkiem łyżeczki ziaren ziela angielskiego i 3-4 dużych (pokruszonych) liści laurowych. Garnek odstawić z ognia i włożyć do niego na około 5 minut umytą kaczkę. Po wyjęciu jej z garnka osuszyć dokładnie i ostrym nożem delikatnie ponacinać skórę. Żeby było szybciej, można ją ponakłuwać widelcem. Chodzi o to, żeby przyprawy łatwiej dostały się do wnętrza.
Kaczkę dokładnie smarujemy marynatą i pod przykryciem odstawiamy do lodówki przynajmniej na kilkanaście godzin.
Kaczkę pieczemy w brytfance, naczyniu żaroodpornym lub na blaszce. Początkowo wstawiamy ją odkrytą do piecyka nagrzanego do temperatury około 200 stopni. Po około pół godzinie temperaturę zmniejszamy do około 160-170 stopni. Kaczkę często obracamy i polewamy sosem powstałym przy pieczeniu, żeby nie była sucha. Na około 15 minut przed końcem pieczenia zwiększamy temperaturę do 200 stopni. Przypiecze ona skórkę.
Cały czas pieczenia średniej kaczki to około 2,5 – 3 godziny. Ja, żeby być pewna, że kaczka jest upieczona nakłuwam ją patykiem od szaszłyka. Jeśli patyk wchodzi lekko i wypływa bezbarwny sok, wtedy kaczka jest gotowa.
Po wyjęciu jej z piecyka daję jej “odpocząć” przez około 5 minut i dopiero wtedy ją kroję.
Jako dodatek do kaczki przygotowałam pszenne placuszki:
Do miski wlać szklankę wrzącej wody i łyżkę oleju oraz wsypać łyżeczkę soli. Mieszając cały czas dodawać mąkę aż do uzyskania konsystencji gęstego ciasta. Ciasto pod przykryciem odstawić do przestygnięcia. Chłodne ciasto wyłożyć na stolnicę i podsypując mąką wyrobić do konsystencji ciasta pierogowego. Wykrawać lub kroić dowolne kształty i piec na lekko natłuszczonej patelni na średnim ogniu. Upieczone placuszki trzymać pod przykryciem, żeby nie wystygły.
Lubicie kaczkę? może macie swoje sposoby na nią?
Na pewno skorzystam z pomysłu, tylko nie wiem kiedy upiec. 🙁 Przed wyjściem do kościoła (w święta Wielkanocne) czy po?
ja bym chyba upiekła przed wyjściem, przykryła szczelnie folią aluminiową i zostawiał w gorącym piecyku
kilka mam zamrożonych, 11 czeka na swój koniec, 13 jest jeszcze w żółtych piórach, i jedna malutka kilkudniowa 🙂 także ogrom ich mam :))
no to ja wpadam do Ciebie 🙂 rosołek też możesz zrobić 😉
Zapraszam! rosół robię, ale nie lubię takiego. Ogólnie to drobiu mam od groma he he będą jeszcze indyki i gęsi. Masz jakiś przepis na gęsinę? 🙂
niestety, gęsi dawno nie robiłam 🙁 chyba dlatego, że problem z jej kupnem, bo w sklepach tylko mrożona, a w takie mrożonki to ja nie wierzę
faktycznie, ja gęsi nigdy chyba nie jadłam 🙂
uwielbiam kaczkę ,Twoja kusi bardzo:)i czerninę:)żałuje ze u nas nie można dostać kaczej krwi:(,ale jak jadę do PL mama czeka na mnie z gotowa:)
też mam smaka na taką kaczusie 😉 ja lubię z kaczki rosołek 🙂 pycha danie 😉
Mniam – wygląda bardzo apetycznie – na pewno skorzystam z Twojego przepisu 🙂