2,K
Jak myślicie?
Czy atrakcyjność fizyczna daje nam przepustkę do doskonałego życia? Ładna buzia, zgrabna figura i oszałamiająca fryzura zapewnią nam lepsze życie? Pewnie temat-rzeka, który dość często przewija się i podczas rozmów, i w wielu publikacjach. Nie chcę wymądrzać się i pisać psychologicznych formułek, bo żaden ze mnie psycholog. Myślę jednak, że “trochę” w życiu już widziałam i doświadczyłam, a to daje mi jakiś pogląd na tę kwestię.
Każdy człowiek chce być jak najlepiej postrzegany przez otoczenie. Nawet ten, który krzyczy, że ma to gdzieś, że nie zależy mu na opinii innych. Każdemu zależy, bo nie żyjemy na pustyni lecz wśród ludzi i wiele naszych codziennych spraw bezpośrednio lub pośrednio zależy od tego, jak postrzegają nas inni. Ale czy ładna buzia da nam szczęście i powodzenie? Nie wydaje mi się.
To, jak nas widzą tylko częściowo zależne jest od naszej fizyczności. Ładna kobieta, przystojny mężczyzna – często zwracamy uwagę na takich ludzi, mijając ich w sklepie czy na ulicy. Na pewno masz sąsiadkę czy sąsiada, na których patrzysz z pewnego rodzaju podziwem, bo są ładni, przystojni czy zgrabni. A jak jeszcze wsiadają do pięknego samochodu, to już w ogóle szacun. Tez tak mam. Podświadomie, automatycznie, na pierwszy rzut oka. I każdy zapewne. Bo nikt nie chce być brzydki, koślawy i jeździć starym rowerem.
Życie jednak nie polega tylko na wyglądaniu. Polega właśnie na życiu – współistnieniu z innymi, byciu przyjacielem, sąsiadem.
Patrzę czasem na programy telewizyjne pokazujące operacje plastyczne czy metamorfozy. Słyszę, co mówią ludzie poddawani im i jestem zniesmaczona, bo w moim odczuciu powinno się takim osobom fundować terapię psychologiczną , a nie operację plastyczną. I nie mówię tutaj o kwestiach typowo estetycznych, czy zdrowotnych, lecz jedynie o tych, które – w moim odczuciu – są wyimaginowane. Bo jakże inaczej nazwać to, że pani płacze, leje łzy i histeryzuje z powodu…zbyt małego biustu, zmarszczek, czy krzywego nosa. Jeśli będzie miała większy biust, gładką skórę i prosty nos to jej życie stanie się inne, lepsze? No niestety, nie stanie się. Nie ma takiej możliwości, żeby operacja plastyczna odwróciła nasze życie o 180 stopni. Będąc (w swoim odczuciu) piękną i zgrabną, nie znajdziesz nagle księcia z bajki, nie dostaniesz najlepszej na świecie pracy, a Twoje dzieci nie okażą się geniuszami. Co najwyżej podchmielony pan mijając Cię na ulicy zagwiżdże. O takie szczęście chodzi?
Może zauroczysz wymarzonego mężczyznę piękną buzią, może zwróci na Ciebie uwagę, ale czy zostanie przy Tobie? Jeśli nie będziesz tak zwyczajnie fajną osobą to marne szanse na to. Chyba, że zależy Ci na czymś chwilowym, wtedy faktycznie wygląda jest istotny i da Ci szczęście.
Pamiętacie takiego aktora francuskiego nazywanego brzydalem? tak tak, to Jean Paul Belmondo. Facet rzucający na kolana kobiety na całym świecie. Piękny jest? no niestety raczej nie 🙂 Nasze mamy i babcie wzdychały jednak do niego, zadajcie sobie pytanie dlaczego 🙂
Znam osobiście ludzi, o których nie powiedziałabym, że są piękni. Jednak kiedy rozmawiam z nimi wydają mi się najpiękniejsi na świecie. Bo mają to coś. To nieuchwytne, trudne do nazwania coś. Są życzliwi, uśmiechnięci, można z nimi porozmawiać nie tylko o pogodzie. Nie osądzają innych, nie plotkują. Dużo tego by się znalazło, jednak to wszystko buduje wokół nich pewnego rodzaju aurę – są po prostu piękni 🙂
Życzę Wam wszystkim piękna. Tego wewnętrznego, pełnego życzliwości, uprzejmości i szacunku. Takie piękno sprawi, że Wasze życie stanie się lepsze, bo otoczą Was ludzie podobni do Was. Od ponuraków, zarozumiałych arogantów, bezczelnych i chamskich, ludzie uciekają. Nie pomoże wtedy piękna buzia, idealna figura i otoczka pięknego i bogatego. Bo piękno zewnętrzne daje pewność siebie, ale nie daje recepty na dobre życie, które zależy od nas samych.
Dziewczyny już tyle mądrych rzeczy tu napisały. Ja powiem krótko. Wygląd osobisty jest ważny, nawet bardzo ważny szczególnie na początku znajomości czy np podczas starania się o pracę. Później niejednokrotnie nie ma już tak wielkiego znaczenia.
wygląd to powierzchowność, opakowanie
najważniejsza jest zawartość, prawda? 🙂
Moim zdaniem nie tyle uroda, co zadbanie o siebie, podkreślenie tego, co ładne, a schowanie tego, co mniej, pomaga. Widzę to na swoim przykładzie – wystarczy, że włożę ołówkową spódnicę i szpilki, i zaraz mnie wszyscy panowie w drzwiach przepuszczają 😉 Każdy lubi czuć się ładny, ale tu nie chodzi o bycie idealnym, bo ideałów nie ma. Chodzi o to, żeby czuć się dobrze we własnej skórze. Wtedy człowiek emanuje pewnością siebie, która jest dużo bardziej atrakcyjna niż buzia lalki. Jeśli ktoś jest zakompleksiony, niepewny, boi się ludzi, to idealny biust i prosty nos mu nie pomogą. Trzeba zmienić jego podejście do siebie, do swojego ciała.
Oczywiście, że najważniejsze jest, co mamy w środku (i nie mam tu na myśli organów wewnętrznych), ale jeśli ktoś usilnie stara się być brzydki z zewnątrz, ciężko to piękno wewnętrzne odkryć. Jestem więc zdania, że powinniśmy dbać o swój wygląd zewnętrzny (w granicach rozsądku oczywiście), bo często przekłada się to na nasze zachowanie. Ja tak mam. Jak się pomaluję i ułożę sobie włosy, mogę podbijać świat, nawet z nadwagą 😉
ja też zauważałam już dość dawno, że jak sama uważam, ze ładnie wyglądam, to jakoś pewniej idzie mi się "w świat"
kwestia własnie podejścia do siebie i wydobycia tego, co najlepsze 🙂
Małgosiu piszę już trzeci raz… Mój Internet dzisiaj wariuje… Mam swoje zdanie na ten temat, dużo napisałam, boję się, że znów mi się zresetuje…
Myślę podobnie jak Ela, Jedz z Apetytem. Sztuczne upiększanie przez operacje plastyczne też mnie przeraża…
Mądrość, dobroć, empatia składają się według mnie na piękno człowieka. Dużo by pisać, myślę, że już mnie trochę poznałaś i wiesz, co dla mnie jest ważne…
Pozdrawiam Cię ciepło!
wiem, Basiu
mamy zbliżony kodeks moralny
powierzchowność to troszkę mało, prawda?
Należy sobie zadać pytanie co znaczy ładne a co brzydkie, kto jest przystojny a kto nie? Temat ciekawy, bardzo ciekawy. Najażniejsze jest piekno wewnetrzne.
Dla mnie jeszcze ważne jest zadbanie o siebie. Chudy czy gruby, szczuply czy zakraglony – nie ma znaczenia. Ale jak widze kobiety, młode, może i ładne – nie wiem, bo pod brudnymi wlosami, niewyprasowanymi ciuchami i zwieszona geba nic się nie kryje. Do tego czasem w brudnych adidasach i kurtce za małej sprzed lat, jeszcze nastawione bojowo. Uciekam!!!!!!!! Boje sie ich. Omijam wielkim łukiem jak się da…… ale one pewnie powiedzą, że są brzydkie i maja gorzej!
Uśmmiechu się uczmy i radości, piekna wewnętrznego! To wystarczy!
to ładne, co się komu podoba 😉
a w kwestii piękna zewnętrznego zgadzamy się w stu procentach 🙂
Raczej tak. Uroda bardziej pomaga niż przeszkadza.
mnie raczej nie pomagała 🙂 dopiero jak rozum przyszedł to zaczęło żyć się łatwiej 😉
Z tymi operacjami uważam podobnie – niektórym porzadna terapia by wystarczyla. A pamiętasz aktorkę z Dirty Dancing? Zrobila operacje nosa i czy jej kariera nabrala tempa? Raczej na odwrót 🙂
fajna figura i ładna buzia nie załatwi nam dobrej pracy i miliona przyjaciół
szkoda, że jest wielu, którzy tego nie pojmują
żyjemy w czasach kultu mlodości i urody. Kiedyś ludzie starzy byli szanowani obecnie wysmiewani…nawet ciuchów nie ma odpowiedznich dla sredniego i starszego wieku…Czasami zastanawiam sie czy ludzie obecnie nie zdaja sobie sprawy , że mlodośc i uroda zawsze przemija….???
młody nie zastanawia się nad tym, że młodość i uroda przeminie
często wydaje się im, że dostali to na zawsze 🙂
Tak. W szkole byłam niepewna siebie, z pryszczami, biednie i nieładnie ubrana, a dodatku byłam trochę otyła. Całość składała się w niepopularną dziewczynę, która nie miała chłopaka i większość czasu spędzała czytając książki ze szkolnej biblioteki. Dziś schudłam (mam niezłą figurę), prawie totalnie wyleczyłam sobie cerę, dobrze się ubieram, mam długie, zadbane włosy… I jestem pewna siebie.
Ponadto mam przystojnego męża. Z automatu mam dziś więcej punktów na starcie niż dawniej. Smuci mnie to, kiedy widzę, że ludzie słuchają mnie dziś uważniej, bo dobrze wyglądam. W związku z tym jeszcze bardziej cenię sobie moje koleżanki, które lubiły mnie jeszcze kiedy byłam brzydkim kaczątkiem.
20 lat temu byłam bardzo zakompleksiona, po latach okazało się, że zbyt rygorystycznie oceniałam siebie 🙂 wtedy czasem myślałam, że uroda, fajny wygląd przepustka do lepszego życia
pewność siebie okazała się sensowniejszą przepustką niż ładna buzia 🙂
Świetny blog! obserwuję ! Mi uroda czasem pomagała, a czasem przeszkadzała. Należy pamiętać że ludzie ci nie zaszkodzą, dopóki ci nie zazdroszczą, a uroda jest czymś obok pieniędzy, inteligencji, zdrowia – czego jednak można zazdrościć. 🙁
witaj Jenovia 🙂
po części się z Tobą zgadzam, niektórzy zazdroszczą innym urody, ale to kwestia podejścia do życia własnie tych zazdrośników
Kochana ja to jestem dziwna – Ty już chyba zdążyłaś to zauważyć i dla mnie ładny jest z zasady ktoś kto innym się nie podoba 🙂 Więc na temat urody nie będę się wypowiadać 🙂 myślę, że Ci piękni to właśnie mają ciężkie życie, bo nasze społeczeństwo strasznie zazdrosne i zawistne jest 🙂
też o tym pomyślałam.. często ludzie nie chcą wtedy postrzegać głębią, tylko aprobują naszą zewnętrznąć, a nam źle, bo chcemy pokazać, że poza urodą jest w nas nieco więcej…
głębiej*
Justka, często tak jest, że uroda zewnętrzna przeszkadza
wpadamy w uogólnianie niestety dość często i jak widzi się piękną dziewczynę, modnie ubraną to czasem pierwszą myślą jest "pustak"
oj niejednokrotnie rozważałam temat.. i nawet miałam momenty w życiu, że odczułam – bywa niestety łatwiej… ale to bardziej w krótkotrwałych relacjach… takich codziennych.. natomiast sama uroda nie jest receptą na szczęście jeśli nie idzie w parze z rozsądkiem.. z kochaniem nie tylko siebie, ale i ludzi… I jeśli poza urodą i seksapilem nie emanuje z nas jakaś dobra energia, ciepło.. to to jest wyłącznie fizyczność, która oczywiście może podziałać… może się przydać, może być drogą do sukcesu.. ale szczęście to stan, który budujemy w sobie.. grubaski też mogą być szczęśliwe… tego można się nauczyć w życiu… i faktycznie w tym rozumieniu atrakcyjna aparycja może być składową…
Jednak czasem lubię potocznych brzydali, a to dlatego, że emanuje z nich blask, światło które sprawia, że tak naprawdę są piękni… dlatego lubię Nicholsona Jacka, choć to też inaczej, bo nie miałam okazji poznać osobiście… ale też prawda jest taka, że wolimy przebywać z ładnymi, to trochę tak, jak zjeść posiłek na pięknej zastawie, nawet grochówka wtedy bardziej smakuje;) tak jak lubię pić kawę w ładnych kubkach i filiżankach.. poobijane lecą do kosza…
filozof ze mnie marny, ale mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli i wybaczysz te wymądrzania;)
z ładnymi – to też jest nieco względne.. bo chudy patyczak niekoniecznie musi być ładny, pulpety potrafią mieć w sobie wiele sksu, radości tej urody.. czasem wystarczy troszku o siebie zadbać i w połączeniu z charakterem można być mimo wszystko pięknym 🙂
ha się wygadałam:P
no własnie, ładna buzia nie oznacza blasku, magnetyzmu i nie przyciąga tak naprawdę
zwrócisz uwagę i często na tym się kończy
Oczywiscie ja rowniez przekonalam sie, ze piekna twarz niejednokrotnie po glebszym przyjrzeniu i poznaniu to twarz bezczelnych chamow i koltunow !!
Swietny post ! Dobrze, ze ktos porusza takie temyty, ja tez mam bardzo podobne zdanie na temat piekna i bogactwa.
Piekno czlowieka nie pochodzi z zewnatrz, lecz z glebi jego duszy, to sposob jak traktuje ludzi, rozmawia z nimi, jak sie smieje i jak ubarwia swym jestestwem swiat wookol siebie….to usmiech jakim obdarza ludzi, kolory jami ubarwia swiat wookol siebie, a prawdzowe bogactwo to bogactwo SERCA, a nie sakiewki…
Zal mi ogromny kobiet, ktore funduja sobie operacje plastyczne , wszczykujac sobie botoksy, kolageny i Bog jeden wie co jeszcze ??… nie jestem w tym temacie, az tak bardzo zorientowana….ale jakze piekny bylby ich wizerunek twarzy, osobowosci, gdyby te pieniadze ladowane na silikony przeznaczyly dzieciom cierpiacym na raka, bialaczke, czy inne choroby, a takze niejednokrotnie cierpiacy GLOD !!
Gdyby takie " Damy" raz jedyny w zyciu zobaczyly szczescie, czy blysk w oku dziecka, wiedzacego, ze pieniadze przeznaczone na operacje beda mu darowane i moga uratowyc mu zycie…bylyoby to dla nich bezcenne i z pewnoscia radykalnie odmienilby swa decyzje pojscia no wstrzykniecie botoksow, czy silikonow w piersi…i one same stalaby sie wtedy po stokroc PIEKNE, bo dobroc wynikajaca ze szczerosci i dobroci serca czyni czlowieka NAJPIEKNIEJSZYM, chociazby mial krzywy nos, nogi, czy plaskie piersi !!
Juz samo DAWANIE dobrych slow, czyniac dobre uczynki nas wzbogaca i czyni nas przez to pieknymi w oczach innych, nie mowiac o takich uczynkach, ktore moga niejednokrotnie uratowac komus zycie….dlatego w pogoni za PIEKNEM zewnetrzym, wstrzykujac sobie botoksy i silikony, nie mozna zapominac, ze tracimcy czesc samych siebie , tych naturalnych, spontanicznych i dobrych ludzi !! Myslac egoistycznie o zewnetrzym pieknie i fundujac sobie takie operacyjki, tak naprawde stajemny sie smiesznymi wobec innych i bedni, bo niejednokrotnie oszpeceni na DUSZY i SERCU !!
Pozdrawiam serdecznie Malgosiu:))
Elu,
mnie szkoda ludzi goniących za urodą. Bo to oznacza, ze nie mają w życiu nic więcej, żadnej wartości poza urodą. Miałam kiedyś sąsiada. Przystojny, dobrze ubrany, twarz też nie straszna. Ale co z tego, kiedy był zwyczajnym chamem? a na dodatek przekonanym o swojej wyjątkowości. Ręce opadają po prostu…
Ładna buzia życia nie ułatwi na dłuższą metę i nie można życia wartościować wyglądem.
Miłego popołudnia 🙂
Z reguły, pięknym ludziom łatwiej się przebić. tylko, ze może być to tymczasowe, na chwilę. Zależy co ma w środku. Wszystko zależy od charakteru . Tak mi się wydaje. Jest jednak tak, że po okresie głupawek w młodości, zaczynamy doceniać to co pozytywne w człowieku. Niekoniecznie urodę ale też jego wnętrze. Bywa też tak, że patrzysz z boku na jakąś strojnisię, czy super faceta i myślisz – ten, ta, to dopiero nos zadziera. A potem okazuje się, że człowiek jest nieśmiały i dlatego przybiera pozę z zadartym nosem. Spotkałam się osobiście z takim przypadkiem 🙂 W końcu okazało się, że ludzie fajni, sympatyczni itd.
Uroda, czy jej brak , nie do końca zależy od nas. Dostajemy pakiet w genach po prostu. Dlatego szlifować trzeba nasze serducho, uśmiech i poczucie humoru. Na starość wszyscy się pofalujemy i nieciekawie będziemy wyglądać. Byle mieć błysk w oku i dobre słowo dla innych ludzi. Po jakimś czasie, to wewnętrzne piękno, wypłynie na wierzch i odbije się w twarzy, oczach i gestach 🙂
no tak, masz rację, uogólniamy w każdą stronę
a powinniśmy nie oceniać po pozorach 🙂
W społeczeństwie takim jak nasze pięknym żyje się ciut łatwiej, bo są zauważani jako pierwsi, no i ładny wygląd utożsamiany jest z sukcesem życiowym.
Ale jak piszesz – bez charakteru, osobowości niewiele przyjdzie z tego piękna na dłuższą metę 😉
A jeszcze fajnym przykładem mężczyzny do którego wzdychają kobiety jest Vincent Cassel – tego to dopiero nie można nazwać ładnym 😉
ciut lepiej, bo mogą być szybciej postrzegani pozytywnie
ale co łatwo przychodzi…. 😉
brzydali jest sporo, mnie się tacy właśnie podobają (tylko ciiii….żeby mój mąż się nie dowiedział 😉 )