7,2K
Moje wakacje upłynęły na podróżach i smakowaniu. W ciągu około 14 dni przejechałam blisko 3000 km. Jadłam i spałam w wielu miejscach. O “Dworze Górnym”, hotelu w Nowej Rudzie, już pisałam. Dzisiaj kolejne miejsce, które szczególnie zapadło mi w serce: niewielka restauracja w Lwówku Wielkopolskim, Prawdziwa Knajpka. W planie było zupełnie inne miejsce, ale kiedy obejrzałam odcinek Kuchennych Rewolucji z Lwówka, to wiedziałam, że muszę tam pojechać. Pewnie jedną z przyczyn było to, że doskonale rozumiałam właścicieli tej restauracji. Sama kiedyś doświadczyłam, jak bardzo plotki i wredni ludzie mogą zatruć życie. Czasami człowiek potrzebuje solidnego kopniaka, aby nauczyć się takie negatywne rzeczy przekuwać w coś fajnego i pozytywnego. Niedzielny obiad postanowiliśmy zatem zjeść w Lwówku, w Prawdziwej Knajpce. Od Gorzowa jest to miejsce oddalone o około 100 km, ale warto było tam pojechać.
Restauracja usytuowana jest bardzo blisko zjazdu z autostrady A2, na wysokości Nowego Tomyśla. Nie trzeba wjeżdżać do samego Lwówka, gdyż Prawdziwa Knajpka jest na jego obrzeżach. Dojazd naprawdę rewelacyjny.
Samo miejsce jest dość skromne, ale ma bardzo pozytywną energię. Od progu rzuca się w oczy czystość i takie zwyczajne domowe ciepło. Gości wita uśmiechnięta pani Marlena, właścicielka. Dobrze, że zarezerwowaliśmy sobie stolik (nie wiem skąd mi to do głowy przyszło, ale na szczęście przyszło!), bo bez tego byłoby trudno o wolne miejsce. Restauracja była pełna! No i nie ma się co dziwić, bo jedzenie okazało się pyszne. Porcje spore, takie “od serca”. Zero jakichś chemicznych dodatków, same świeże składniki.
Skusiliśmy się na dania, które pozostawiła po sobie Magda Gessler: zupę grzybową, schabowego i pierś z kaczki. To był dobry wybór! Zupa była aż gęsta od grzybów, pełna smaku i aromatu. Bita śmietana rozpływała się pod wpływem temperatury zupy i nadawała fajnego posmaku. Schabowy “jak stąd do Poznania” był naprawdę wielki. Jak stamtąd do Poznania ? Idealnie “wyklepany”, pachnący i chrupiący. Pierś z kaczki też zasługuje na uznanie, a sos wiśniowy to było mistrzostwo. Nie dało się zjeść wszystkiego, ale chyba właściciele są przygotowani i bez problemu można poprosić o zapakowanie do domu.
Po obiedzie udało mi się chwilę porozmawiać z panią Marleną. Dosłownie chwilę, bo tam naprawdę był tego dnia ruch przeogromny. Ujęła mnie serdeczność okazywana gościom i taka zwyczajna prostota, która sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech. Tam chce się wracać. Wybaczcie kiepską jakość i niewielką ilość zdjęć. Trudno było mi jednak fotografować wśród tylu ludzi ?
Nie jest to miejsce dla ludzi szukających eleganckiego wystroju i wymyślnych potraw. Nie znajdziecie tam wystrojonych kelnerów i sztywno wyprasowanych obrusów. Jeśli jednak lubicie dobre jedzenie, sympatyczną atmosferę i spokojne, domowe klimaty, to jest to coś dla Was.
Przed wizytą w Prawdziwej Knajpce poszukałam opinii w internecie. Były bardzo skrajne: wychwalające pod niebiosa i krytykujące, momentami w szokujący sposób. To właśnie te skrajności przekonały mnie, że ci ludzie mieli pecha otwierając restaurację wśród złości, zawiści i złych życzeń. Kuchenne Rewolucje dodały im pewności siebie i siły, wydobywając jednocześnie niesamowite pokłady siły i woli do działania. W tej chwili rozbudowują się, co cieszy, bo przecież głupio tak odsyłać głodnych gości z braku miejsca, prawda? ?
Pani Marleno, z całego serca życzę Państwu, abyście zrealizowali swoje plany i dalej karmili ludzi tak pysznie i z takim sercem ? Ja na pewno, jak tylko będę w okolicy, odwiedzę Was ponownie ?
tutaj możecie obejrzeć “Kuchenne Rewolucje” z udziałem bohaterów tego wpisu