Jest to przeszklony budynek o dwóch kondygnacjach. Na obu piętrach odbywają się warsztaty, jednak piętro niższe to dodatkowo coś w rodzaju delikatesów i piekarnia. Wokół, wzdłuż ścian, poustawiane są regały i stoły, gdzie znajdują się najróżniejsze przedmioty i smakołyki.
Od maszynek do makaronu, naczyń emaliowanych (jakże modnych teraz), desek, noży, kubków i dzbanków, po pieczywo i najwymyślniejsze słodkości. Oczywiście, nie brakuje książek Jamiego.
Na środku ustawione są stanowiska dla uczestników warsztatów, a w środku wyspa dla szefa prowadzącego warsztaty. Pozornie wygląda to na jeden wielki chaos. Tylko pozornie, bo tam wszystko ma swoje miejsce, naprawdę.
Na górne piętro dostajemy się po usytuowanych z boku wejścia, schodach. Tam delikatesy zastąpione są… restauracją. Jest lada barowa, gdzie można zamówić coś do zjedzenia, są półki wypełnione winami, w koszach owoce. I znowu: pozornie wygląda to na wielki chaos, ale nim nie jest.
Świetnie urządzony jest też kącik dla dzieci, które są mile widziane w Recipease. Można nawet zorganizować warsztaty czy inne imprezy dedykowane właśnie najmłodszym.
Gdybym miała możliwość wrócić w to miejsce na kolejne warsztaty, zrobiłabym to bez wahania. Cały wyjazd był niesamowitym doświadczeniem. Co tam wyjazd, Blog Roku 2014 to coś uświadomiło mi, że marzenia się spełniają.
Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. To cudne, że mogłaś tam być. 🙂
tak Basiu, to cudne i fantastyczne 🙂 wspomnienia zostaną na całe życie 🙂
Al cudownie. Oglądałam z zafascynowaniem. Aż się popłakałam ze wzruszenia, że Tobie się coś takiego udało. To prawda, w Polsce mentalność jest zupełnie inna. Najlepiej to się czułam w Walii (ale to dawno temu było). U nas wiele rzeczy by nie przeszło. Mój M. też przez jakiś czas pracował w gastronomii (jako kelner) ale swoje widział. Fantastycznie.
A może Ty byś urządziła jakieś warsztaty???
Prowadzenie takich warsztatów to byłaby fajna sprawa ale obie wiemy, że to nie takie proste 🙂 kto jednak wie, może kiedyś 😉 może niebawem 😉
fajnie warsztaty 🙂 wspomnienia do końca życia 🙂
tak Asiu, do końca życia będę pamiętać i wspominać ten wyjazd 🙂
Ale cudowne wspomnienia masz Małgosiu, bardzo się cieszę, że to spotkało właśnie Ciebie 🙂 Trzymam kciuki za dalsze sukcesy i pozdrawiam:)
dziękuję, kochana 🙂 zawsze powtarzam, ze bez Was, moich czytelników, nie udałoby się nic na blogu :***
Niezwykle ciekawa relacja poparta świetnymi tematycznie i jakościowo zdjęciami, zagłębiłam się z ciekawością i zdrową zazdrością, po prostu takie warsztaty, to moje niedoścignione marzenie.
Ze zdjęciami był troszkę kłopot, bo tam jest dużo różnych lamp z różnym oświetleniem, więc ciężko było ustawić odpowiednio aparat. A z marzeniami to jest tak, że spełniają się zupełnie nieoczekiwanie 🙂 czego z całego serca Ci życzę :*
Myślę, że takie przyrządzanie potraw, zapachy unoszące się dookoła, wręcz przyciągają , zachęcają ludzi by wejść i coś kupić 🙂 Wygląda to wspaniale, az chce się tam być 🙂
chce się być i nie chce się wychodzić 🙂
Rzeczywiście super sprawa, czysto, wesoło, na luzie… u nas na takie coś trzeba czekać całe wieki… mentalność nie ta. Ale smakołyki pokazałaś, aż głodna się zrobiłam, fajnie byłoby mieć takie miejsce pod " bokiem " i dobrze oczywiście zarabiać by móc tam te pyszności kupować 🙂
Ciesze się, że jesteś zadowolona, wspaniałe wspomnienia – zostaną na zawsze, a ludzie sprawiają, że chce się wracać do tego czy innego miejsca – tam widać zachętę 🙂
Podobne miejsce mam niedaleko siebie, dosłownie 50 metrów od domu 🙂 bardzo fajne warsztaty, nie na taką skalę, ale myślę, ze się rozwiną bo widać tam potencjał 🙂
Strasznie podoba mi się wystrój.
mi też
niby wszystkiego wszędzie pełno, ale każda rzecz ma swoje miejsce 🙂
Fajna sprawa takie warsztaty 🙂
bardzo fajna 🙂
Faktycznie wielka fabryka:-) Ale i tak Ci zazdroszczę:-)
ale wiem, ze tak pozytywnie mi zazdrościsz :****
Dobrze wiesz, że uważam, że zasłużyłaś;).
dziękuję, Aniu :* takie słowa znaczą więcej niż nagrody :***
A gdzie Jejmi….?
gdzieś w świecie niestety 🙁
Wygląda to wszystko niesamowicie…. Cudnie… 🙂
było i cudnie, i niesamowicie 🙂
Wow ależ ci zazdroszczę! Cudowne warsztaty!
sama sobie zazdroszczę i żałuję, że takie coś może zdarzyć się tylko raz w życiu 🙂
Napatrzeć się nie mogę na te zdjęcia..jeszcze raz od początku ..:) pozdrawiam
zdjęć z wyjazdu mam około 1000, więc oglądając je przeżywam te dni na nowo 🙂