2,9K
Mam dzisiaj dla Was sernik. Pewnie na pierwszy rzut oka wyda się skomplikowany i czasochłonny. To jednak tylko pozory. Niewielka ilość składników jest jego zaletą. Idealny sernik otrzymamy przestrzegając kilku podstawowych zasad. Kiedyś już pisałam o tym, ale nie zaszkodzi powtórzyć, bo są proste i jeśli będą przestrzegane, to sukces sernikowy gwarantowany.
Podstawa to dobrej jakości twaróg. Omijajcie szerokim łukiem wiaderka z masami na sernik. Ja wiem, ze mało komu chce się mielić, ale w tych wiaderkach to raczej niewiele prawdziwego twarogu. (Poczytajcie sobie ich składy…) Wiem, że są dobre wiaderkowe twarogi, bez ulepszaczy, ale najbardziej puchaty jest ten, który zmielimy bezpośrednio przed pieczeniem. Kupujcie najzwyklejsze kostki twarogu tłustego lub półtłustego.
Temperatura składników również odgrywa sporą rolę. Na 2-3 godziny przed pieczeniem wyjmijcie wszystko z lodówki. Niech i twaróg, i jaja, i masło ogrzeją się.
Masło najlepiej utrzeć z cukrem i reszta składników niż dodawać stopione.
Sernik nie lubi wysokich temperatur. Wtedy gwałtownie rośnie i pęka, a następnie opada. Najlepiej piec w niższej temperaturze przez dłuższy czas. Najlepsza temperatura pieczenia to zakres 130-140 stopni. Czas automatycznie wydłuża się.
Suchy sernik jest mało zachęcający, zapycha, mało kto to lubi. Na to też jest sposób: upiec go w piecu parowym. Tak, wiem, to drogie rozwiązanie. Ja również pieca parowego nie posiadam – na razie. Jest na to sposób: na samym dole piekarnika ustawiamy naczynie z wodą. Woda parując nie pozwoli wyschnąć sernikowy, sprawi, że będzie delikatny w swojej strukturze i przyczyni się do tego, że unikniemy większych pęknięć.
Po upieczeniu sernik studzimy w piekarniku. Po około kwadransie delikatnie uchylamy drzwiczki piekarnika i pozwalamy wystygnąć do końca. Unikamy gwałtownego schłodzenia, a więc tym samym opadania.
Jeśli będziecie przestrzegać tych zasad, to na pewno zawsze sernik wyjdzie taki, jak chcecie. Tylko na początku wydaje się to skomplikowane. Po kilku razach staje się czymś oczywistym, tym bardziej, że w zamian otrzymujemy pyszne ciasto.
Składniki (tortownica o średnicy 25 cm):
ciasto:
100 g masła
200 g mąki pszennej (lekko czubata szklanka)
3 łyżki gorzkiego kakao
3 łyżki drobnego cukru
Masło rozdrobnić na mniejsze kawałki, wsypać mąkę wymieszaną z kakao oraz cukier. Palcami rozetrzeć wszystko razem (podobnie jak kruszonkę). Ciasto rozsypać na dno formy, w której będzie piekł się sernik. Ugnieść i uformować równy spód. Schłodzić w lodówce przez około 15-20 minut.
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni i podpiec schłodzone ciasto przez około 15 minut.
masa serowa:
1 kg twarogu tłustego (ewentualnie półtłustego)
200 g masła
8 jajek
1 szklanka drobnego cukru
3 lekko czubate łyżki mąki ziemniaczanej
Twaróg zmielić w maszynce do mięsa (najdrobniejsze sitko) przynajmniej dwukrotnie. Miękkie masło mikserem utrzeć z 2/3 szklanki cukru, dodając jednocześnie po 1 żółtku i łyżce zmielonego twarogu. Na końcu białka ubić z reszta cukru i delikatnie wymieszać z masą serową.
Wylać na podpieczony spód.
W międzyczasie piekarnik nagrzać do temperatury 130 stopni. Na samym dnie ustawić naczynie z wodą (może to być żaroodporna forma), parująca woda nie pozwoli wyschnąć sernikowi podczas pieczenia. Sernik piec około dwie godziny. Powinien równomiernie wyrosnąć i nie pękać zbyt mocno. Po upieczeniu piekarnik wyłączyć. Po około 10-15 minutach lekko uchylić drzwiczki piekarnika i pozwolić całkowicie wystygnąć sernikowi.
Wystudzony oblać cytrynowym lukrem.
Lukier cytrynowy:
cukier puder
1/2 cytryny
Cytrynę wyszorować i sparzyć (najlepsza byłaby ekologiczna, niewoskowana). Skórkę zetrzeć, a sok wycisnąć do miseczki (razem ze startą skórką). Do soku i skórki wsypać cukier puder w takiej ilości, aby po wymieszaniu otrzymać lukier o odpowiedniej konsystencji.
Lubicie serniki? Ja bardzo, dlatego zapraszam, abyście zerknęli jeszcze na sernik cytrynowy z bezową pianką